Wracając jeszcze do stosunków polsko-ukraińskich dokonam próby usystematyzowania naszej historii.
Przed wiekiem XIX ciężko mówić o narodzie ukraińskim. Trudno też szukać związku między Ukraińcami, a np. Kozakami z Zaporoża. Dość dobrze historię tę opisuje Jacek Komuda dla kanału Ostoja Tradycji / Fundacja Ułani Króla Jana:
Tożsamość ukraińska zaczęła się rodzić dopiero w XIX w. w zaborze austriackim. U początków politycy rodzącej się Ukrainy (jako koncepcji narodowo-politycznej) blisko współpracowali z organizacjami polskimi w
Galicji i
Ziemiach Zabranych.
W myśl zasady divide et impera Awstryjacy zaczęli wspierać i prowokować organizacje ukraińskie przeciw Polakom. Faktycznie, polityczna współpraca polsko-ukraińska w dużej mierze skończyła się.
Koniec II wojny światowej i rzucenie na kolana
Rosji,
Niemiec,
Austrii i
Węgier było podstawą zgody Zachodu na państwa narodowe w Mitteleuropie. To zaś skutkowało wojną polsko-ukraińską (Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa / Narodowa) o Lwów. Tam właśnie zginął 14-letni Nieznany Żołnierz spoczywający teraz na pl. Saskim w Warszawie.
Agresja rosyjska (bolszewicka) na Polskę stała się przyczyną sojuszu polsko-ukraińskiego (Ukraińska Republika Ludowa pod władzą atamana Petlury). Razem odzyskaliśmy wtedy Kijów. Jednym z petlurowców był mój pradziad.
Po tym przyszedł traktat ryski negocjowany przez endeków. To był nóż w plecy naszych ukraińskich sojuszników. Ukraina istniała, ale stawką w grze było uznanie rządu: naszego sojuszniczego z Petlurą albo sowieckiego. Polska uznała sowiecki, a sojuszników internowano w kraju.
To s..syństwo doprowadziło powstania antypolskiego nacjonalizmu ukraińskiego. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów była siłą rzeczy antypolska i dokonywała zbrodni w II RP. Kulminacją jej działalności było zabójstwo ministra SW płk. Bronisława Pierackiego.
W zamian polskie władze odpowiedziały daleko idącą „pacyfikacją” ludności ukraińskiej. Oczywiście II RP prowadziła daleko idącą politykę polonizacji Ukraińców m.in. przez ograniczanie ukraińskiego szkolnictwa.
Wybuch II wojny światowej doprowadził do naturalnego sojuszu ukraińsko-niemieckiego (banderowsko-hitlerowskiego). Brak normalnie funkcjonującej polskiej administracji (była tylko podziemna), niemiecka okupacja i koncesja dla Ukraińców rozbudziły nadzieje na własne państwo. Ukraińcy politycznie zdominowali te tereny.
Po przełamaniu frontu w Rosji i przejściu do defensywy Niemcy wykorzystali nienawiść Ukraińców do Polaków popartą instytucjonalną wolą OUN i orężną formacją w postaci UPA. Ukraińcy dokonali wtedy ludobójstwa, jak się wydaje z inspiracji i za pozwoleniem władz niemieckich. Nie jest wiadomy udział Bandery w decyzji o ludobójstwie, bo siedział wtedy w niemieckim obozie, tym nie mniej ponosi pełną odpowiedzialność moralną, jako przywódca i ideolog OUN. I nie można zapomnieć o odpowiedzialności tych, którzy wydali rozkazy (z Szuchewyczem na czele) oraz o mordercach i pomagającym im. I nie można pozwolić na relatywizację ograniczając skalę tej zbrodni. Udział w mordzie jako członek UPA i współpraca z nią był wśród Ukraińców na tych ziemiach powszechny.
Przy okazji oceny Bandery polecam istotny wywiad z Arkadiuszem Karbowiakiem:
Po wojnie Polska ludowa podpisała z krajami rad – Litwą, Białorusią i Ukrainą tzw. traktaty republikańskie. W ich wyniku w zależności od deklaracji narodowych Litwini trafili na Litwę, Białorusini na Białoruś, Ukraińcy na Ukrainę, a Polacy do Polski (oczywiście w ograniczonym zakresie). Tak np. wypędzono ze Lwowa moją prababkę. Deportacją samych banderowców sowieci nie byli zainteresowani, nie chcieli problemu u siebie.
Oczywiście na obecnym Podkarpaciu ludobójstwo dalej trwało. Nie było siły, która mogłaby sprawę rozwiązać. Z wybawieniem przyszli dopiero komuniści organizując Akcję Wisła. W ten sposób wysiedlili Ukraińców na ziemie odzyskane rozbijając tym samym struktury UPA, dzięki czemu ludobójstwo zakończyło się.
Dobrze historię ostatniego półtorawiecza przedstawia Piotr Zychowicz (Historia Realna – Społeczność)
Podsumowując:
Trudne sąsiedztwo owocowało konfliktami. Akcja jednej ze stron powodowała jeszcze mocniejszą reakcję strony drugiej. Kulminacją tego narastającego konfliktu był Wołyń, który można przyrównać do rzezi Humańskiej (jak symbol, pominąwszy jej skalę).
Jeżeli ma dojść do polsko-ukraińskiego pojednania obydwie strony muszą jednoznacznie potępić rzeź wołyńską.
Jeżeli my mamy za coś przepraszać – będą to napewno traktat ryski i polityka agresywnej polonizacji Ukraińców w II RP.
Nie możemy natomiast przepraszać za Akcję Wisła.
Za walki o Lwów z 1918 r. nie należy się wzajemnie przepraszać, a wystarczy przyjąć ze zrozumieniem, że była to tradycyjna walka dwóch stron. Jednocześnie nie można mieć pretensji do strony drugiej o upamiętnienie swoich bohaterów. Tak należy dbać o Cmentarz Orląt Lwowskich.