W czasie wojny moi przodkowie ukrywali Żydów zagrożonych ludobójstwem ze strony niemców. Działalność ta była jeszcze bardziej obciążona niebezpieczeństwem, gdyż niemcy dla przykładu mordowali całą rodzinę.
Wspomnę jedną anegdotę mojego dziadka. Miał wtedy żonę i co najmniej 3 dzieci, a mieszkali w Korzeńcu k. Birczy. Nawiedził go niemiecki żandarm, któremu zadenuncjowano, że ukrywa Żydów (co było prawdą).
Mój dziadek jako stary żołnierz zbeształ go za pomówienia i zaprowadził do izby. Raptownie otworzył drzwi pokazując, że jest pusta. Tenże sprawdził (zza progu), potwierdził, przeprosił i poszedł dalej.
Za drzwiami stała młoda Salcia. Gdyby niemiec ją zauważył – cała rodzina zostałaby zamordowana, w tym mój kilkuletni ojciec. Znając temperament dziadka – podejrzewam jednak, że zlikwidowałby niemca pozbywając się zwłok i zachowując na wszelki wypadek jego mundur.