Celem szkolnictwa podstawowego jest przekazanie wiedzy na poziomie elementarnym, która jest potrzebna każdemu obywatelowi niezależnie od dalszych planów edukacyjnych. W tym zakresie pożądanymi umiejętnościami będą nuka pisania, czytania, liczenia oraz ogólna wiedza o świecie. Umiejętności te mogą być zgrupowane w następujących przedmiotach: język polski, matematyka, historia, przyroda (treści z zakresu geografii i biologii), religia, wychowanie fizyczne (z treściami z zakresu przysposobienia obronnego), technika, informatyka (z podstawami programowania), język angielski, muzyka i plastyka. Jestem przeciwny tworzeniu kolejnych przedmiotów, np. wychowanie obywatelskie, jak chciał tego niegdyś minister Roman Giertych; treści te wraz z odpowiednią narracją powinny znaleźć się w programie innych, adekwatnych przedmiotów, np. języka polskiego, historii czy nawet wychowania fizycznego.

Aby zadbać o integralny rozwój uczniów szkoły te powinny być rozdzielne płciowo.

Jeżeli absolwent szkoły podstawowej nie będzie sobie już życzył kontynuowania edukacji – zdobytą wiedzę rozszerzy choćby o zasoby internetowe, a nawet biblioteczne. Umiejętności zawodowe nabędzie za to już przy wykonywaniu pracy albo przy i tak już powszechnych kursach i szkoleniach. Nie widzę potrzeby, aby państwo miało się do tego dokładać.

I najmniej istotna kwestia. Można zastanowić się, czy szkoła podstawowa nie będzie nazywała się gimnazjum z uwagi na przechowanie reliktu przeszłości w warstwie leksykalnej. Z jednej strony może urągać przedwojennemu gimnazjum, a z drugiej zniweluje rozdział w przyjętym porządku (… technikum, liceum, akademia, politechnika, uniwersytet – wszystkie nazwy jednowyrazowe).

***

Szkoła podstawowa powinna być podstawową formą edukacji na tym poziomie, ale nie musi być jedyną. Jedną z tych form jest też edukacja domowa, którą warto wspierać, aby uszanować prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.

Inną formą są szkoły specjalistyczne, np. artystyczne. Przy tej formie warto pozostać na poziomie szkoły podstawowej, natomiast jej kontynuacją mogłoby być technikum artystyczne (oczywiście bez możliwości zdawania matury). Jeżeli jednak artysta I stopnia zechciałby kiedyś studiować np. na ASP – powinien kształcić się w liceum, a zdolności szlifować po lekcjach, by już nigdy się nie przydarzyli artyści bez elementarnego wykształcenia ogólnego.

***

Na tym poziomie wyróżnić należy również szkolnictwo specjalne. Niegdyś było bardziej rozbudowane i w zasadzie dużo łatwiej było tam trafić, niż obecnie. Czasem wystarczyły zaledwie nieuctwo czy powtarzanie klas, by państwo otoczyło ucznia szczególną troską. Poza czynnikami obiektywnymi (niezdolność do normalnego uczenia się) niewystarczające wyniki w nauce (np. dwukrotne nieotrzymanie promocji do klasy następnej) powinno skutkować realizowaniem obowiązku szkolnego w tymże ośrodku. Oczywistą jest nierówność dysfunkcji, dlatego też szkoły te należy podzielić na oddziały w zależności od ich zaawansowania i specyfiki.

Mam poważne wątpliwości co do sensu istnienia tzw. klas integracyjnych (pełnosprawni i niepełnosprawni intelektualnie). Doceniam chęć osadzenia w społeczeństwie dzieci o szczególnych trudnościach, jednak efekt bywa negatywny, a dotyczy to np. nietolerancji ze strony dzieci pełnosprawnych, zaniżania poziomu pozostałych dzieci, albo też ostanie się na poziomie, do którego dziecko dysfunkcyjne nie będzie nawet w stanie się zbliżyć. Ponadto (wbrew przesądom XX-wiecznym) nie można zmuszać dzieci do integracji z osobami niepełnosprawnymi (co innego osoby już ukształtowane).

Kontynuacją szkół specjalnych podstawowych powinny być również specjalne szkoły zawodowe, jak jest obecnie.